
Wysłany: 2019-10-03, 22:29
Multikonta: Viviane, Opal, Devana
Nie, Kasia od nagości stroniła, nie czuła się z nią dobrze, zapewne jej twarz zaczęłaby płonąć na samą myśl o tym, że miałaby się komuś pokazać bez ubrań. W sumie nie była pewna, cze tak naprawdę się wstydziła, bo do swojego ciała nie miała aż tak wielu zarzutów, ale po prostu wydawało jej się to nie na miejscu. Tak jakby pokazywała coś wyjątkowego, coś, co powinna zachować dla nielicznych. Jakby przekazała sekrety, których nikt nie powinien znać. Prawdopodobnie musiałaby komuś naprawdę zaufać, by ukazać więcej swojego ciała, niż gdy siedzi w kostiumie. Ba, nawet pokazanie się w bieliźnie było dla niej dziwne, choć kostium miała najczęściej dwuczęściowy i nic sobie z tego nie robiła. Cóż, logika, a raczej jej brak, rządził się swoimi prawami. I weź tu, kobietę zrozum.
A co do alkoholu, to Kasia starała się nie przesadzać, ale jak już była okazja, to tak łatwo nie odmawiała. Chociaż powiedzmy szczerze, jak tańczyć na barze mogła, nawet nie będąc pod wpływem, to już rzucanie stanikiem z zabytku to trochę większy hardcore. O Miss Mokrego Podkoszulka nie mówmy już nawet, bo patrz akapit wyżej. Wiadomo jednak, procenty do wielu akcji mogą doprowadzić. A Kasię podpuścić łatwo. Cóż, przynajmniej ona też miała przez to parę zabawnych już teraz wspomnień.
Foxy uwielbiała fantastykę. Mogła oderwać się od rzeczywistości, zagłębić się w świecie, gdzie nie ma żadnych ograniczeń, świecie, który sama mogła kreować, bo nikt jej niczego nie narzucał. Dlatego uwielbiała malować obrazy właśnie w tej tematyce, tak samo, jak uwielbiała surrealizm, do którego często także nawiązywała. Sny, historie, legendy, własny umysł. To wszystko potrafiło podsunąć niesamowite pomysły, które na płótnie czy papierze za sprawą Kasi niemal ożywały i się rozwijały. A ona była tą, która nadała im bieg, nie zasady świata, nie ktoś, kto jej narzucił to, co ma robić. Nie. Kreowała, nie bacząc na nic. Chciała, by dana osoba miała skrzydła? To miała. Chciała, by dany stwór miał dziewięć kończyn? Nic nie stoi na przeszkodzie! I to było piękne.
Zdziwiła się stwierdzeniem Neviny. Nie wiedziała, co miała do tutejszych klubów, ale Kasia już w paru była i nigdy nie narzekała, naprawdę. Zawsze świetnie się bawiła, dlatego była ciekawa, o co kobiecie chodziło.
- Co rozumiesz przez to, że nie ma tu odpowiednich klubów? - zapytała, przekrzywiając głowę. Może dowie się czegoś ciekawego, o czym sama nie miała pojęcia?
Chrząknęła, widząc błysk w oku Nev i starała się ponownie nie zarumienić. Proszę aż tak bardzo Kasi nie dowartościowywać, bo się przyzwyczai i rozbestwi.
- Chyba tak, choć w końcu ten spokój mnie zaczyna nudzić i czuję, że jak nie zrobię coś bardziej produktywnego lub z kimś nie porozmawiam, to mnie rozsadzi od środka. Chociaż jak się wyjdzie na spacer i zaszyje w jakimś cichym miejscu, to potrafi być naprawdę przyjemnie mimo ciągłej ciszy. Tylko znów, gdy ma się towarzystwo i siedzi nawet w tej ciszy z kimś to... - wzruszyła znów ramionami, nie wiedząc, jak dokończyć zdanie. Sama jeszcze do końca nie znalazła nikogo, z kim mogła tak po prostu siedzieć i cieszyć się sobą nie odzywając się nawet do siebie, choć nie mogła zaprzeczyć, że naprawdę hardo szukała. Cóż, może to był jej problem?
Niech Nev się cieszy, że temat dotknął architektury, a nie innego tematu, który Kasię naprawdę zainteresował, bo by się już kompletnie rozgadała na tematy nie koniecznie wzbudzające tę samą ekscytację u innych. Miasto jednak naprawdę miało dla niej to coś.
- Większe miasta też potrafią mieć niezwykłe, muszę kiedyś na przykład pojechać do Londynu, bo nawet tam jeszcze nie byłam - zaśmiała się. - O, słyszałam o fiordach, widziałam też masę zdjęć, ale na żywo musi być jeszcze cudowniej. Zawsze chciałam też zobaczyć zorzę - tak, lista Kasi była długa i tak naprawdę nie miała, kiedy się zawężać. A szkoda, miałaby już tyle pięknych wspomnieć do kolekcji.
Dotarły do przystanku, a plan pokazywał, że do autobusu było jeszcze dobre pięć minut. Rudowłosa uśmiechnęła się ponownie, choć teraz z troską.
- Nie będziesz się teraz sama bała wracać do siebie? Jest już naprawdę późno, a ja nawet nie wiem, jak daleko od domu cię wyprowadziłam - uderzyły w nią lekkie wyrzuty sumienia, przez co patrzyła na Nev z dużymi, błagającymi o wybaczenie oczami.