
Wysłany: 2019-08-16, 15:29
Multikonta: Jonathan, Oscar, Margot
#3
Byakko chwilowo, aczkolwiek bardzo chwilowo, zszedł właśnie na dalszy plan. To, że zachował się jak skończony kutas i nie pojawił się, gdy wyruszali na rozmowy z Clave, było zdecydowanie mniejszym przewinieniem, niż gwałtownie zniknięcie pewnej damy, która raczej powinna mieć w głowie wbite nie tylko własne obowiązki, ale i spore uczucie, jakim darzyła Króla. Tymczasem szwędała się chuj wie gdzie, powsinoga jedna, a Niedźwiedzica czuła, jak z każdą chwilą obserwacji narasta w niej gniew. Syrenka zasłużyła na bardzo gorące powitanie, najlepiej silnym ciosem prosto w nos, żeby aż chrząstki popękały. Tak dla zasady i wyładowania frustracji, która spowodowała, że pucas niemalże zasyczała wściekle. Nie mogła tego zrobić pod postacią, w której właśnie się znajdowała, z jej dzioba wydobył się zatem ostrzegawczy skrzek, a w następnej chwili sokół poszybował w dół, by na chwilę przed wylądowaniem na ziemi przemienić się we wściekłą wojowniczkę. Jej błękitne oczy krzesały skry, które zdawały się tańczyć pomiędzy jej rzęsami, a zacięty wyraz twarzy sugerował, że w tej chwili nie przyjmuje żadnych durnych bajeczek i oczekuje pełnych, dokładnych wyjaśnień, przedstawienia całej sytuacji i zdania relacji z tego, co działo się z królewską wojowniczką, podczas gdy oni tułali się tutaj jak idioci, starając się jednocześnie stawiać wszystkich na nogi.
- Lepiej miej dobre wyjaśnienie - rzuciła cicho, a jej głos zabrzmiał nie tylko groźnie, z prawdziwym ostrzeżeniem, którego mogła się spodziewać. Był mrukliwy i pociągający, jakby Niedźwiedzica jedynie czekała na błędny ruch, by rozpocząć taniec, który kochała najmocniej na świecie. Przy jej biodrze kołysał się czakram zasłaniający jeden z dwóch noży, jakie również przy sobie miała, a przez jej pierś przebiegały dwa pasy stanowiące oparcie dla topora. Całe jej ciało opinał czarny, przyległy mundur składający się z wąskich spodni, wysokich oficerek i przyległej tuniki i na próżno było dziś szukać tutaj jakiś ozdób czy delikatnych akcentów wskazujących na to, że Niedźwiedzica miała w sobie ten pierwiastek kobiecości. Owszem, niewątpliwie wyglądała dobrze, ale przede wszystkim groźnie, co jasno wskazywało na to, że śledziła Byakko, gotowa spuścić mu stosowne manto, a tutaj proszę, znalazła jeszcze ciekawszą zwierzynę, której na pewno nie zamierzała odpuszczać. Od tego, jakie kroki wykona syrenka, zależała niewątpliwie cała jej przyszłość, która niespodziewanie znalazła się w rękach drugiej zaprzysiężonej Królowi wojowniczki. Problem polegał jednak na tym, że w wyniku dziwnego splotu okoliczności, Niedźwiedzica została dowódcą wojskowym i wskoczyła na minimalnie wyższy szczebelek od Lereeny, czuła się zatem dodatkowo w obowiązku, by pouczyć ją na temat tego, co teraz zrobić może, a czego nie powinna.
- I składne, nie lubię słuchać bajdurzenia starych bab - dodała jeszcze przesuwając palcem po gładkiej stronie czakramu, jasno dając do zrozumienia syrence, że nie jest w żadnym nastroju do pierdolenia i lepiej by było, gdyby ogarnęła dupę i przedstawiła jakieś właściwe wyjaśnienie swojej sytuacji. Nie chciała znowu kopać się z koniem, to było dokładnie ostatnie, o czym marzyła w tej chwili. Jej nerwy były dość mocno napięte, ostatecznie bowiem wyprawa do domu zbliżała się coraz większymi krokami.
Don't know where to go
Don't know where to go
Don't know if I should
Don't know if I could
|