I tak i nie, chciałaby rzecz przemiła Wróżka, idąc za mądrościami rabinów. Swoją drogą, wiedziałeś iż ci, którzy są tak często i ochoczo cytowani, byli faktycznymi Faerie? Zweryfikuj te poglądy ze specyfiką rasy, wnioski będą interesujące. Niemniej wróćmy do naglącej kwestii, którą raczyłeś poszerzyć. Czym jest odwaga? Najprędzej zostanie zdefiniowana jako: zrobienie czegoś grożącego utratą życia, byle dokopać wrogowi i poprawić sytuację własnego stronnictwa. Powiedzmy, gdyby Paulus próbował wyrwać się od razu z okrążenia pod Stalingradem – wbrew rozkazom Fuhrera – to byłaby, na swój sposób, odwaga. Kwestia tego, czy byłby w stanie, to inna sprawa – gdyż liczby w mięsie i stali były po stronie Sowietów. Drugi przykład, zdjęcie kota z drzewa, jako gówniarz – co z tego, że ryzykowało się połamaniem kręgosłupa, bo ilość szekli w wspinaczce jest równa tej przeciętnej w teorii magii? I wreszcie trzeci model, japoński kamikaze, rozbijający się o okręt – a przynajmniej dzielnie próbujący. Brawura, głupota i bezsens? Tak. Odwaga? Również, zależnie od punktu widzenia. Tylko, czy faktycznie zawsze musi tak wyglądać? Można do tego podejść inaczej, chociażby przez wpadkę. Seks jest zajebisty, nie zaprzeczysz, lecz czasem dochodzi do niechcianego zapłodnienia i przychodzi zmierzyć się z konsekwencją zabawy: donosić i wychować albo usunąć? Zaś w przypadku faceta i pierwszego wariantu, spierdzielić czy też nie? I pomińmy przy tym charaktery, to temat rzeka – tylko doprawmy to tym, gówniak w młodym wieku, jako Przyziemny gorzej sytuowany. Jeszcze jedno podejście, spróbuj zaszczekać komuś z dynastii Kimów, jako przeciętny obywatel Korei Północnej, tudzież publicznie podważ bezpieczeństwo radzieckich reaktorów RBMK – bo zbudowano je po kosztach i przycisk bezpieczeństwa potrafi zrobić za zapalnik do
kaboom. Powiedz mi, jak niewielu nie lękałoby się łagrów i wyrafinowanych tortur w obozie pracy, bez szansy na ucieczkę i wyjście żywym?
Otwartości nie raczymy poruszać, dlatego przejdziemy do tego co rzekomo sama napomknęła, doświadczenia wynikającego z wieku i wiedzy. Na początek, czyż nie stąd rodził się konserwatyzm? Z przeświadczenia, iż większa wiedza w jakimś obszarze, daje ci prawo do decydowania o wszystkim? Wkucie na blachę szeregu zapisków miałoby uczynić kompetentnym? Gdyby to tylko tak działało. Widzisz, Yuu, jest różnica między mądrością i inteligencją. Tę pierwszą rzecz można nabyć, mniejszym lub większym nakładem czasu, lecz w końcu łeb opanuje to co ma. Z kolei możliwość zastosowania tego, na drodze pomyślunku niezawartego w żadnym tomie, to co innego. Osobiście Wróżka wolałaby uchodzić za inteligentną – wiedza przyszłaby sama, i to prościej z racji lepszych metod edukacyjnych. A teraz spójrz na długowiecznych, choćby i koronny przykład, tak ubóstwianą przez pewnego taktyka, Królową. Miała w zasadzie wszystko: bogactwo, szacunek i lojalność większości podwładnych, wiedzę i wiek, piękno własnego ciała i wszelakie kobiece atrybuty zawracające większości w głowie – a jednak w całej swej mądrości, zakochała się niczym szczeniak w nie tym co trzeba i poszła za nim w inferno – które gdyby dopięło swego, kopnęłoby w zad ją i cały Dwór. Znęcać się dalej? Iluż to leciwych Czarowników kopało sobie groby, dążąc do tzw. potęgi? Na pytanie, czego chcą i jakie są tego limity, odpowiadali: wszystkiego i brak. Jama ustna ma ograniczoną pojemność, a niektóre pokarmy są trujące; to tak jakby połknąć rozdymkę i dziwić się, że zrobiła
poof w brzuszku. Bo ilu było starszych od Cezara czy Oktawiana, a byli niczym więcej jak burczącym tłem dla ich działalności?
Do czego zmierza? Prostej rzeczy: liczba lat, przewertowanych kartek, szekli na koncie i innych tego typu dupereli nie sprawi, iż głupiec zacznie posługiwać się mózgiem. Na szczycie łańcucha pokarmowego jest ten, który wie jak tam dotrzeć i utrzymać się, pomimo rzekomego braku jakichkolwiek środków dla tego przedsięwzięcia. Pewien Lannister raczył mawiać, sparafrazuj to pod tę rozprawkę:
any man who must say i am the king is no true king.
Czy wiesz, czym jest wyobraźnia? To narzędzie które gwarantowało ci przećwiczenie scenariuszy i argumentacji, dzięki którym konfrontacja byłaby wygrana. Niestety, najczęściej działa po fakcie i z dala od rozmówców, w efekcie końcowym marnując czas i odwlekając kontratak. Ponoć trzeba kuć żelazo póki gorące, zaś powyższe sprawia, że kowal zastanie materiał zimny niczym serce pewnego Koreańczyka – w wyłącznie jego tygrysim mniemaniu. Poza tym, mamy do czynienia z odskocznią od rzeczywistości – nawet jeśli gnębieni za życia – to w najbardziej prywatnych momentach, sięgamy chmur, a nawet gwiazd! Cóż byś wolał, słuchać jakim to śmieciem i nieudacznikiem jesteś, czy odlecieć do krainy marzeń na ten czas i mieć otoczenie w dupie? I wreszcie, najniebezpieczniejsza część, zależna od toku rozumowania – a gdyby wcielić mrzonki w życie? Pewien akwarelista pragnął oczyścić świat z tzw.
zarazy – ilu straciło przez to życie? Lecz nie miał korony, inni łudzili się, iż komunizm zadziała. Bilans ofiar? Znacznie większy, nawet jeśli liczyć ZSRR i Chiny oddzielnie. Krocząc dalej tą ścieżką, mnogość przeprowadzonych eksperymentów, bo coś się ubzdurało, jest zatrważająca – zarówno z perspektywy Przyziemnej jak i Podziemnej. A ty, jak postrzegałeś to narzędzie; rozkosz czy ambicja?
Doprawdy tak sądzisz, uznajesz seks za najbardziej prozaiczną metodę spuszczenia pary? Niby fakt, prowadzi do różnorakich doznań pobocznych. Jeżeli brakuje ci ciepła, wręcz przytulisz się do ciała kochanka/ki, spleciesz swój język z nim, zasypiesz pocałunkami usta i inne części ciała, zaczniesz delektować każdą sekundą spędzoną razem i kolejnymi fragmentami zagłębiającymi się w drugie jestestwo. Można wręcz rzec, niemalże związkowe zbliżenie, a przynajmniej tak by to wyglądało z zewnątrz. Ileż słodyczy to pokrywało? Z drugiej strony mamy przecież agresję, dominację i pożądanie. Złap za włosy, wsuń intymną część do ust, pracuj dopóki nie nastąpi finał. Chwyć mocno, dopóki skóra nie ulegnie zaczerwienieniu, pchnij na ścianę i wpij się mocno w duszę – uczyń ją własną, zerżnij bez litości – walcz o prawo powiedzenia, to ja cię przeleciałem/am. Obie wizje są piękne, tudzież odcienie szarości które im towarzyszyły, lecz czy faktycznie to jedyne sposoby? Równie dobrze ulgę można dostrzec w uchodzącym życiu. Śmiało, chwyć za nóż i wbij go w bebechy nieznajomego – patrz jak próbuje coś powiedzieć, gdy pytający wzrok miesza się z bólem i strachem przed tym co nieuniknione. Delektuj się oczkami, które powoli zamyka. Tudzież chwyć za gardziel, duś, napawaj się utratą blasku niegdyś świetlistych ocząt – znajdź ukochaną, sadystyczną niszę i eksploruj do woli. Jest też i inna droga, zrób swoje i odejdź, powróć do domu i: przyszykuj kakałko, siądź przed kominkiem, kocyk na nogi i tyłek na pufę – i sięgnij po ukochaną książkę. Masz wolne, ta rzeczywistość chwilowo nie ma niczego więcej do zaoferowania, dlatego wkrocz do innych, lepszych światów…
Wszyscy grzeszymy, nawet jeśli dopiero co się narodziliśmy. Jak wielu obdarowała swym prawdziwym imieniem? Domyśl się i zadaj lepsze pytanie, jak często przedstawiała się jako
Lycande – w kontekście Przyziemnych? I tak zwracała na siebie uwagę, nie zaprzeczysz, jej kobiecość mieszała się z ucieleśnieniem brutalności; wzrost i stopień wyćwiczenia. Więc przełóż obraz wojowniczki na względy praktyczne, dlaczego miałaby zdradzać swój najsłabszy, rasowy punkt? Ten zlepek liter dałby drugiemu jestestwu władzę nad jej życiem, tudzież osobie trzeciej, która pozyskałaby w ten czy inny sposób tę informację. Równie dobrze mogłaby palnąć w głowę z czegoś o większym kalibrze, gdyż ten dobierający się do prawdziwego imienia Faerie nigdy nie miał dobrych zamiarów – a konsekwencje tego do czego byłaby zmuszona, równałyby się stryczkowi. Nie ma przy tym rozdziału na sądownictwo osób trzecich i własnej duszy, ta wszystkiego zdzierżyć nie mogła.
Sądzisz, że nie wie, czym jest
something more? Widziała to nie raz, czytała o tym, wręcz pobierała próbkę z nie do końca cudzych ust. To nic więcej jak pozornie błogi stan, bezpieczna ostoja i zarazem słaby punkt – ten który nie mógł istnieć dla tych mających militarne aspiracje. Jeżeli masz do wyboru, zwyciężyć i ocalić lud przez jarzmem najeźdźcy – lecz utracić przez to miłość swojego życia – jak wielu wymieniłoby jedną duszę za setki tysięcy? Odpowiem, takich jegomości jest zdecydowanie za dużo. Dlatego nie ryzykowała, wolała nawet nie zadowolić się cielesną namiastką, co kompletnie zastąpić to innymi sposobami na rozluźnienie. Umiesz liczyć? Licz na siebie. To, że tego nauczyła się w
domu, to inna sprawa.
- Nie ma idealnego społeczeństwa i wpierw zawsze beneficjentem jest władza. Od ogólnego rozwoju, ograniczeń w zapiskach i umowy społecznej zależy, jak sytuowana jest reszta - tak było, jest i będzie. Kto miał najwięcej? Król i magnateria, niezależnie od formy. Owszem, zdarzały się wybitniejsze jednostki, chociażby kupcy urwani z żydowskiego rdzenia i pływający w złocie, lecz było to stosunkowo rzadkie – a i często ci lądowali w ten czy inny sposób, w gronie tzw. śmietanki towarzyskiej. Zjadacze chleba? Większość obecnych powinna się cieszyć, że to nie jest średniowiecze – mieliby przejebane i płacz na kanapie i przed tv nie były im dany – te dobra proszę analogicznie przełożyć na dawne czasy. Zaś pomarańczka? To polityka, obecna wśród ludzi, użytkowana przez Podziemie. Stosowane wśród nas sztuczki są albo bezczelną kalką, albo analogią – parafie, tajne załączniki do traktatów itp.
Mówisz, że nie jesteś sam – a to ciekawe. Powiedz mi, co zrobiliby wyliczeni przez ciebie bliscy, gdyby bywalcy postanowili zrobić ci z dupy wydmuszkę? Nie usłyszałbyś wycia braciszka i jego wpadnięcia niczym w filmie akcji. Z podziemi nie wyrosłaby Jia, zaraz dźgając niemilców swym dedykowanym badylem. O reszcie rodziny zapomnij, nikt cię nie usłyszy, podobnie jak przyjaciele znajdujący się co najmniej kilometry stąd. Zostałbyś statystyką i powodem do podjęcia śledztwa w sprawie zaginięcia kolejnego Nocnego Łowcy – może nawet wylądowałbyś na koncie Kohorty, jeśli dobrze się zmówić? Nie, Yuu, siła więzi z nimi nie miała teraz żadnej faktycznej mocy – nie kiedy pozostawali poza zasięgiem i krzykiem twej rozpaczy. Zaś czego chciała ona? Wielu rzeczy. Niczego. Przykro mi, na pewne niewypowiedziane pytania, odpowiedź będzie równie niewystępująca. Może statusu szermierza nr 1? Pozycji w świecie Wróżek? Albo czyiś ust na swojej gardzieli i innej części ciała, głęboko w sobie? Tudzież, kurwa mać Martin grubasie, wydania pozostałych książek spod szyldu
Pieśni Lodu i Ognia?
- Piękna wizja, gdyby nie to, że dwie rasy zareagują natychmiast i nie przesiąkną nim wystarczająco, zaś źródło szybko zidentyfikują i byłoby niemiło… odparła jakże uroczo i nawet raczyła się lekko uśmiechnąć – numer z kutasami zawsze w cenie. Prawdę mówiąc, zaproponowałaby jeszcze naprawdę trudno zmywalny marker, tudzież coś w jego podobie. Pół biedy gdyby zmyli hieroglify jeszcze w lokalu, lecz będąc zmuszonym do marszu wstydu przez całe miasto? To ci dopiero kawał! I nie martw się, nie ogrywała cię, a przynajmniej tak tego nie postrzegała. Nefilim mieli swoją rolę do odegrania, Faerie również – a to był przecież iście baśniowy gest. Powiedz mi, Yuu, miała delikatną skórę? I czy faktycznie jej kąsanie był aż tak… niemile widziane?
- Natura lubi zaskakiwać, zaś wszystkich jej tworów nikt jeszcze nie zgłębił. Choć zastanawia mnie, jakie właściwości miałby jad podanego przez ciebie stworzenia? - ponownie raczyła unieść krańce ust ku górze, po czym teatralnie pochłonęła soczystego żelka. Wbrew pozorom, to potomkowie Aniołów i Demonów potrafiły najlepiej przychylić drugiej duszy kawałeczek nieba, tudzież zaznać ją z rozkoszami piekieł. Przykro mi to mówić, lecz Szatan nie karze za złe czyny – po co marnować dobry materiał na partnerów w zbrodniach? Wszakże razem zdziałaliby więcej.
Zapewne dodałaby coś jeszcze, gdyby nie pewne ciekawe zjawisko. Otóż w oczy Wróżki rzucił się słodki, młodziutki miś koala! Serio, maluszek błąkał się po okolicy, niezauważony, i nie za bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Na szczęście pomocna Wróżka nie będzie czekać, aż ktoś go przez przypadek rozdepcze. Zaraz go pochwyciła i usadziła na kolankach, po czym zaczęła głaskać po łepku. Znasz się na domowych zwierzątkach, Łowco? Powiedz mi, co widzisz w jego słodkich oczkach, gdy był pieszczony za uszkami? I jak cieszył się z daru w postaci pianki, która tak ochoczo pochłaniał, gdy tylko została mu ona dana?
- Jeden z Czarowników - wskazała głową na spitego i śpiącego, z powodu alkoholu, z drugiego końca sali.
- Chwalił się nowym zwierzątkiem do zabawy. Dlaczego mam wrażenie, że już się rozmyślił i zapomniał o jego istnieniu? - spytała jak gdyby nigdy nic, po czym usadziła słodziaczka na podłokietniku. Zapewne klient poprosiło przechowanie go na zapleczu, lecz zapomniało jednym – dzieci są sprytne i lubią uciekać z
kołysek. Powiedz, czyż nie jest
uroczy? Tylko jak go nazwać? Może…
Bevin?