Szaleństwo
Drzewo skrzypiało złowieszczo pod Waszymi stopami. Jednak nie ten dźwięk był najbardziej poruszający. Zza jednego luster zaczęło dochodzić głuche dudnienie, jakby ktoś walił w szybę od drugiej strony. Do dudnienia dołączyły kolejne, dochodzące zza pozostałych luster, oprócz piątego, w centralnej części, które nie dość, że nie lśniło blaskiem portalu, to na dodatek wydawało się potwornie ciche.
Bies
Kawałek lustra opadł na polanę, zagłębiając się nieznacznie w listowiu. Kiedy tylko znalazł się w pobliżu pozostałych ram, zalśnił delikatnie wieloma barwami, wprawiając również w lśnienie ramy luster - środkowego i jednego z tych, które znajdowały się na obrzeżach polany. Będąc w tym miejscu mogłeś dostrzec, że cztery sylwetki, to trzy kobiety i jeden chłopak. Wzrok jednak najmocniej przykuwała jedna z nich: wysoka blondynka, o dumnych rysach. Wróżka uderzała w taflę lustra, jakby chciała zwrócić Twoją uwagę. Kiedy ostatni raz widziałeś Lycande? Kiedy ostatni raz tak naprawdę z nią porozmawiałeś? Przestrzeń za jej plecami wydawała się wyjątkowo ponura, chociaż jedno zwracało uwagę najmocniej - to zdecydowanie było wnętrze Drzewa. Kobieta za wszelką cenę starała się utrzymać kamienną twarz i nie dać się lękowi, ale widziałeś sunące po ziemi pnącza, gdzieś w mroku pomieszczenia w którym się znajdowała, dostrzegałeś przemykające sylwetki. Coś ją powstrzymywało przed ucieczką.
Makoa
Kiedy tak się rozglądałeś, dostrzegłeś lądujący na ziemi kawałek lustra, który porzucił Bies. Przed Tobą zaś znajdowała się tafla jednego z luster na obrzeżach polany. Kobieca postać za szkłem wydawała się znajoma już z daleka - ciemne włosy, łagodne rysy, mające w sobie coś wilczego. Zdawała się Ciebie nie widzieć, ale wyraźnie była przerażona. Nie znajdowała się w miejscu, w którym czuła się bezpiecznie. Wzrok Siny błąkał się panicznie po tafli, a jej dłoń co jakiś czas waliła z wściekłością o powierzchnię. Co chwilę odwracała się za siebie, jakby starała się w mroku za sobą dostrzec ewentualne zagrożenie. Wnętrze Drzewa zdecydowanie nie wydawało się najbardziej przyjaznym miejscem na ziemi.
Way
Bariera rozsypała się na setki kryształowych, lśniących zielenią kawałków, które wiatr po chwili rozniósł w przestrzeń. W blasku księżyca i przygasających świetlików mieniły się feerią barw, jakby na chwilę kojąc zmęczony umysł i serce.
Gdy wypowiedziałeś życzenie, mogłeś poczuć, jakby świat zatrzymał się na ułamek sekundy. Wszystko na tę jedną chwilę ucichło, zawieszając Ciebie i Nimat w perfekcyjnej ciszy, ciężkiej i dziwnie samotnej. Uczucie odcięcia od świata jednak szybko zniknęło, chociaż Twoje słowa jeszcze chwilę odbijały się echem w Twojej głowie, jakby powtarzane przez milknący chór. Wszystkie życzenia mają swoją cenę, jaka będzie Twoja? Bo jedyne co udało Ci się w tym momencie zauważyć, to to, że Drzewo na chwilę zamarło w bezruchu. Czy magia faktycznie zaczęła działać?
Nimat
Kawałków szkła zdecydowanie brakowało, to mogłaś stwierdzić stając na polanie. W listowiu, gdybyś poświęciła temu więcej uwagi, lśniły jeszcze przynajmniej dwa kawałki, ale to już na polanie, na której znajdowały się lustra. Z Waszych dwóch kawałków nie dalibyście rady odbudować środkowego lustra - było ich za mało. Zaś za dużo, by naprawić tylko jedno z luster znajdujących się na polanie. Natomiast, ten w Twoich dłoniach wyraźnie pasował do tafli, za którą stał młody wróżek, o wielkich, przestraszonych oczach. Jako jedyny zdawał się wiedzieć gdzie jest i widzieć przez taflę, spoglądając wprost w Twoim kierunku.
Shay ułożył dłoń na szkle, próbując sięgnąć w Twoją stronę. Coś zdaje się mówił, ale żaden dźwięk nie docierał do Twoich uszu. Ściany pomieszczenia, w którym się znajdował wydawały się zbliżać do siebie, pulsować, a i za jego plecami przemykały się niezidentyfikowane cienie.
Czy dopasujesz swój kawałek i uratujesz swojego syna?
Tymczasem, gorące powietrze owiało Twoją sylwetkę, przywodząc na myśl pustynne piaski. Kadzidlany zapach i suchość pustyni, zmieszana z ulgą oazy. W Twojej głowie pojawił się obraz przerażonej kobiety, obejmującej dwie młode dziewczyny oraz dwóch dostojnych mężczyzn, chowających się w niewielkim, dość obskurnym domu. Sygnatura kobiety była tym, do czego odwoływał się czarownik, chociaż trudno było powiedzieć czy do końca świadomie. Przez tę jedną chwilę, miałaś wrażenie, że kobieta spogląda na Ciebie, przerażona, ale i pełna nadziei.
I Ty zanurzyłaś się w na chwilę w bezkresnej ciszy, jakby świat zatrzymał się na sekundę. Drzewo zamarło.
Wtem, powietrze przeciął ostry, kobiecy krzyk, przepełniony bólem i niezrozumieniem. Gałąź po której stąpaliście naprężyła się gwałtownie, jakby sparaliżowana bólem. Kolejne jej części zaczęły obumierać i wyginać się w dziwny sposób.
-
Dlaczego?!- mogliście tylko usłyszeć wykrzykiwane pytanie. Świadomość Drzewa zdecydowanie wróciła, żeby nie powiedzieć, że była w lepszej formie niż od setek lat. Ale spaczenie runy na człowieku wpływało również na jego ciało.