
Wysłany: 2020-09-23, 13:21
EQ: ciepła puchowa kurtka z kapturem, specjalnie ocieplane spodnie, buty odpowiednie do wspinaczki górskiej, czapka, szalik na twarzy i gogle na oczach; pęk lin przewieszony na krzyż przez pierś; na plecach plecak z zawartością: haki do wspinaczki, dwie tabliczki czekolady, butelka z wodą, kilka pudełek ze środkami przeciwbólowymi, zapałki
Całe otoczenie można było nazwać jednym konkretnym słówkiem - pizgało. I to jak cholera pizgało zresztą, przynajmniej jednak widoczność była dobra. Nadal dziwne było, jak bardzo musi teraz ponownie polegać na wzroku, choć często łapał się na tym, że próbował po swojemu skanować otoczenie albo "włączać" wzrok. Nie wychodziło niestety, co przypominało o sytuacji i wywoływało u niego parszywy nastrój. Teraz zresztą tym bardziej.
Kot, czy raczej Shar, przybyła spóźniona. W ciepłych spodniach, puchowej kurtce z kapturem założonym na głowę, czapce i szaliku otulającym pół twarzy. W buty też zainwestował, przede wszystkim płaskie, ciepłe i odpowiednie do górskich wspinaczek. Do tego przewieszony przez ramię na krzyż pęk lin. W plecaku natomiast znajdowały się haki do wspinaczki, dwie tabliczki czekolady oraz butelka z wodą na wszelki wypadek. W razie czego miał także zapałki. Oczy osłoniła specjalnymi goglami. Na całe szczęście nie było widać spod szalika parszywego humoru kobiety, jako że akurat kilka godzin przed wyprawą musiała dostać okresu. Stąd w plecaku posiadała też kilka opakowań środków przeciwbólowych, niestety ludzkich. To zdecydowanie nie był najlepszy czas na wyprawy... Poczucie obowiązku jednak wygrało i zamiast siedzieć w łóżku i umierać poszedł na wyprawę.
- Mamy do wyboru zejście na równiny pokryte śniegiem, które mogą nas zaprowadzić do mostu. Albo łagodną ścieżkę prowadzącą w góry. - wyjaśnił, trochę pustym głosem, za to lekko burczącym. Jednak również zdecydował się odsunąć prywatne sprawy i żale, wszystko dla dobra Spiralnego i czarowników. - Proponuję ścieżkę. Jest wprawdzie przysypana, ale dobrze widoczna... Pokieruję Cię. - dodał krótko, bo w końcu ścieżka była widoczna dla niego. Jakoś wątpił, by Shar w przeciągu tych kilkunastu dni zdołała opanować to, co jemu zajęło całe dekady. Dlatego złapał swoje własne ciało za rękę, lekko popychając do przodu i informując o wszelkich nierównościach terenu. Jeśli ścieżka była zbyt wąska, by mogli iść obok siebie, wpuściła "Nitha" przed siebie, zerkając mu tylko zza ramienia, by informować o tym, co miał pod nogami. Może robił to tylko po to, by nie zawalić wyprawy, jeśli towarzyszowi coś się stanie, a może wychodziła z niego troska o kobietę, choć w życiu by tego nie przyznał. Uważnie również obserwował otoczenie, starając się wypatrzyć ewentualne niebezpieczeństwo.