
Wysłany: 2018-02-07, 16:58
Casimir spokojnie pływał pod wodą, nie wynurząjąc się ani razu, bo i po co? Nie musiał oddychać, nie widział wcześniej dookoła żadnych Przyziemnych, więc nie czuł potrzeby, by zachowywać się jak normalny człowiek i udawać, że musi zaczerpnąć powietrza. Właśnie to było wygodne w byciu wampirem, jako jedna z wielu rzeczy - nie musiał oddychać, jeżeli nie było takiego wymogu. Dosłownie, gdyby po prostu siedział i się nie ruszał, to pewnie można by go wziąć za jakiś posąg, który wyrzeźbił arcymistrz tej sztuki - nadzwyczaj ludzki, ale było w nim coś takiego, co sprawiało, że ludzi przechodziły ciarki. Chłodny, wydawałoby się, marmur, rzeźbiony wiele godzin, by jak najbardziej upodobnić go do ludzkiego ciała.
Może niektórzy Nefilim mieli rację, gdy stwierdzali, że wampiry nie są ani trochę człowiecze, przynajmniej nie z wyglądu. Z zachowania zresztą też nie, chociaż sam Casimir uznawał się za wyjątkowego ludzkiego wampira, chociaż przypuszczalnie nie był jedyny. Ale jednak wydarzenia w XVI wieku doświadczyły go na tyle, że zachował cząstkę ludzkości, nie zmieniając się jednocześnie w opętanego obsesją potwora, który zabije wszystko, co stanie mu na drodze, nie zważając na konsekwencje. A może to była zasługa jego mentora, który pokazał mu, że bycie wampirem wcale nie jest takie złe?
Z rozmyślań wyrwał go głośny plusk i zatrzymał się w miejscu, patrząc w kierunku, z którego doszedł głośny hałas. Zmrużył oczy, nie będąc pewnym, czy to co widzi jest jakąś iluzją, czy prawdą, ale do wody wskoczyła... Kobieta. W bieliźnie? Nie zajęło mu długo, by zrozumieć, co się właśnie stało. Pewnie uznała, że chce się zabić i popędziła go ratować. W jakiś sposób mocno go to zirytowało i warknął pod nosem, paroma sprawnymi ruchami podpływając do kobiety, po czym najzwyczajniej w świecie wyciągnął ją na brzeg, nie kryjąc złości i poirytowania.
- Zwariowałaś?! - warknął na nią raz jeszcze, rozglądając się za jakimiś innymi Przyziemnymi, w oddali stał jakiś radiowóz, ale niezbyt miał ochotę na rozmówki z policją. - Po cholerę wskakiwałaś? Przecież woda jest lodowata!
A przynajmniej tak sądził. Sam niezbyt wiedział, jaką dokładnie miała temperaturę, bo sam był zimny jak lód, ale patrząc na trzęsącą się kobietę domyślał się, że nie jest zbyt ciepła. Westchnął, chwytając swój płaszcz i prędko owinął w nią nieznajomą, kręcąc głową.
- Dasz radę sama wstać? Trzeba cię zabrać do ciepłego miejsca, zanim doszczętnie tu zamarzniesz.