
Wysłany: 2020-02-25, 09:57
Powoli zaczynał rozumieć już, w jakim położeniu się znalazł, pierwszy szok odszedł, teraz zastąpiła go chłodna logika. Możliwe, ze to co się wydarzyło, było jakimś etapem zwrotnym w jego życiu, może to ewidentny znak, że należy coś zmienić. Takie rozumowanie jeszcze mu nie zaszkodziło, a kto wie, może nawet mu pomoże odnaleźć się ponownie w tym świecie. Jeśli się to nie uda, zniknie na zawsze i nigdy więcej tutaj nie powróci. Na razie jednak musi doprowadzić to miejsce do porządku, by przypadkiem jakieś wścibskie oczy nie zechciały drążyć tajemnicy wykopanego grobu.
Odpowiedział jedynie skinieniem głowy na jej uwagę. Fakt, dobrze że nie zakopano go tam na kilka lat, wtedy miałby znacznie większe problemy. Jednak gdzieś tam w podświadomości nadal krąży mu ta myśl, że sporo się zmieniło, że coś nadciąga, coś z czym on po raz pierwszy w życiu może sobie nie poradzić. Potrząsnął głową, uwalniając się od tych myśli, mając nadzieję że więcej nie będzie się już czuł jak zaszczute zwierzę. Zakopując swój dawny grób miał chwilę na przemyślenie wszystkiego. Możliwe, że zyskał nowego sojusznika. Kenrick nie jest zwyczajnym wampirem, w życiu kierującym się tylko głodem. Z racji czasów, w jakich dane mu było przyjść na świat, na niektóre rzeczy patrzy zupełnie inaczej. Był przecież rycerzem, synem króla. Co z tego, że nieślubnym. Miał maniery i charyzmę. Może najwyższa pora to w końcu pokazać.
- Miło mi…. Mia. – powiedział cichym głosem, jakby testował jej imię, wypowiadając je notabene po raz pierwszy. Nadal w ustach miał smak jej krwi i to wcale nie pozostało bez echa, nadal czuł w sobie znaczną siłę, którą musi w jakikolwiek sposób spożytkować. Nie był to jego pierwszy kontakt z krwią Łowców, jednak pierwszy od bardzo dawna, dlatego mógł być jeszcze w małym szoku, chociaż się z tym nie zdradzał. Bystre, niebieskie oczy obserwowały blondynkę, gdy kończył zasypywać dół. Wstał i otrzepał ręce, patrząc na nią z góry ze względu na swój niecodzienny jak na wampira wzrost. Zaśmiał się lekko na jej pytanie.
- Od lat jestem samotnikiem. Los pokazał mi, że raczej nie dla mnie życie w społeczności. Co nie oznacza, że nigdy w jakiejkolwiek nie byłem. – Kenrick nie jest osobą, która chętnie opowiada o swoim życiu. O tym, co przeszedł, co jest jego bolączką, co przyprawia go o ból złamanego serca. O dziwo, wampiry też mają uczucia, może nawet silniejsze niż inne rasy, nie umiał tego ocenić. Na pewno jednak nie będzie opowiadał swojej historii przypadkowemu Łowcy. Nawet jeśli ten wyrwał go z czeluści. Przekrzywił na bok głowę. – Jesteś młoda, jak na Łowcę. Wybacz, ale ci, których spotykałem byli… nieco starsi. – nie należy zapominać, że Kenrick ma porachunki z łowcami. Nie pała już do nich aż taką nienawiścią, jak te kilka lat temu, jednak nadal nie jest do nich przekonany, nic więc dziwnego, że patrzył na nią nieco podejrzliwie, z dystansem, nie wiedząc, czy ona przypadkiem nie okaże się być taka sama jak ci, którzy bestialsko pozbawili życia jego dziecko. Ci, którym przysiągł zemstę i których nadal szuka. To uczucie pali go od środka i wie, że nigdy o tym nie zapomni. Nigdy nie zapomni o zemście, oraz o stracie.