
Wysłany: 2018-08-09, 12:28
Był lód, zimny, chłodny, powodowany przez zamarzającą wodę, lodowate wiatry i tym podobne sprawy. Był lód, który miał za zadanie chłodzić ciało, w smakowej formie, albo być dorzucanym do drinka. No i był TEN lód, a przecież TEN lód miał wiadome zadanie do wykonania, Misha sobie świetnie radził z tym pojęciem, no i oczywiście, jako, że była pora wakacji nadeszła odpowiednia okazja ku temu, aby nauczyć go nowego znaczenia słowa lód. Kieran nie miał nic przeciwko, że Omega zachowywał się w ten sposób, a jego oczy świeciły jak znicze, kiedy w końcu wlepiał swoje oczęta w nowy przysmak. Jakoś tak Vaughan wiedział, że mu się spodoba, a kiedy w końcu spróbuje tego przysmaku, jego życie wstąpi na wyższy poziom egzystencjonalny. W sumie, to był dobry pomysł, żeby przekonać Mishę do tego, aby wybrał jednak technologicznie rozwinięty świat od swojego lasu. No i może w końcu dojdzie do tego, że Kieran złoży mu ofertę, jedyną w swoim rodzaju. „Załóż majtki, a kupię Ci loda”. Brzmiało sensownie!
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy Misha wypowiedział słowa. No, akurat z taką formą lodów nie dało się mu tego zaprezentować, a na pewno odkrywczo spojrzałby na całą sytuację. Dla Kierana było to jasne jak słońce, jak to, że wampirzy się spalą, kiedy na nie wyjdą. Uznawał jednak, że najlepszą prezentację przedstawiłby mu osobiście, ale do tego raczej sprawdziłby się lód na patyku, świderek najlepiej. Nic straconego, w drodze powrotnej mogą wstąpić do marketu. Wszystko, byleby uświadomić niewinnego blondyna.
- Jest związek, ale pokażę Ci później jaki… W drodze powrotnej będziemy musieli tylko wstąpić do marketu. – puściła mu oczko i uśmiechnął się nieco bardziej cwanie. Nie byli ze sobą blisko od jakiegoś czasu, pewnie Omega była wygłodniała i miała sporą ochotę. Kieran przywykł do jej niewyżytego charakteru i ciągłej potrzeby dogadzania, jednak ostatnio to on nie miał na to chęci. Niestety, przy początkowej depresji nawet jego Gałganowa Różdżka nie chciała rzucać zaklęć.
- Spróbuj te… – mruknął do niego, zanurzając swoją łyżeczkę w lodach o smaku Rafaello. Nabrał odrobinę i podsunął mu pod usta. – Są różne smaki, możesz dzisiaj spróbować wszystkich… – szepnął do niego i znów puścił oczko, a później sam wziął nieco loda Rafaello i wsunął sobie do ust. Przełknął, zapił kawą. Słodko, a później zapite nieco gorzkawym smakiem kawy. Idealnie.