
Wysłany: 2018-02-08, 19:20
Robił to co zawsze, pozostawał w cieniu i zastanawiał się co zrobić. Zanotował spotkanie z Sherisse z blondynem, bez wątpienia Nefilim, który według jego ustaleń był jej bratem, do tego niespecjalnie zadowolonym z faktu, iż jego siostra została wampirem. Potem panna Nightwind zaliczyła kolejne dziwne spotkanie, tym razem z rudowłosą dziewczyną, z którą najwyraźniej się znały, ale niestety, przebiegu nie znał, bo odbyło się za zamkniętymi drzwiami. To nie tak, że bawił się w stalkera i chodził za nią krok w krok. Noah miał swoje lata, przeżył ponad połowę tysiąclecia, wiele widział, wiele mógł zanotować i przetrawić, ale Sherisse Nightwind była pierwszą osobą, którą przemienił w wampira, więc siłą rzeczy czuł z nią wyjątkową więź, nawet, jeśli ona nie wiedziała o jego istnieniu. Prawdę mówiąc starał się zapewnić jej bezpieczeństwo, na wszelki wypadek, choć wiedział, że za życia była świetnie wyszkolonym Nocnym ?owcą.
Właśnie na wypadek takiej sytuacji. Szedł za nią, bezszelestnie, w milczeniu, w odpowiedniej odległości, aby nie pozostać zauważonym. W każdym razie, wiedział, że nie popełnia błędu, musiał się nią opiekować, więc zrobił naprawdę dobrze. Dwóch rosłych typków, którzy pojawili się przed piękną, młodą wampirzycą sprawiło, że się spiął. W normalnych warunkach, pewnie jego serce przyspieszyłoby z nerwów, ale no… był martwy, więc nie bardzo można liczyć na szał w tejże kwestii. W każdym razie, kiedy już zrobiło się dość stresująco, a ręka jednego z napastników wylądowała na niej, a potem słowa, które wcale nie ułatwiały sytuacji, ani też jej szczerzenie się i prezentowanie kłów. Nierozważna, ale młoda, to dlatego, Noah wiedział jakie początki były trudne. Znalazł się obok Sherisse ekspresowo, był od niej wyższy ledwo kilka centymetrów, jednak jego postawa zdecydowanie nie była typową, widać, że nie przepadał za sprzeciwianiem się.
- Wybacz, że musiałaś czekać, moja droga. – powiedział do niej i złożył delikatny pocałunek na jej policzku, w subtelny sposób uzmysławiając jej, że właśnie rozpoczęli nowy rodzaj gry! To taka zabawa, kto lepiej uda, ten lepiej na tym wyjdzie. Odsunął się i zlustrował wzrokiem mężczyzn. – Jakieś problem, panowie, chcielibyśmy kontynuować spotkanie? – spytał pewnym siebie głosem, chcieli walczyć, mogli walczyć, dla Noah to nie stanowiło najmniejszego problemu, pokona ich w ciągu kilku sekund. Mało, który wampir był tak wyszkolony w walce jak on, za długo w tym siedział. Miał nadzieję, że Sherisse nie spali jego świetnego planu ratowania jej tyłka. Sugestywne spojrzenie, żeby panowie sobie poszli, nie uginało się nawet na moment i prawdę mówiąc, właśnie na to liczył Noah.