
Wysłany: 2018-11-14, 22:33
A coś jej się kojarzyło, jeśli chodziło o możliwość oddychania pod powierzchnią wody. Także dałoby się załatwić. Zawsze jakiś plan na umilenie sobie czasu w najbliższej przyszłości. A jakie zarąbiste zdjęcia do albumu! Unikalne, nawet można by było wybrać się wtedy w pobliże jakiejś ładnej rafy koralowej. Całkiem niezłe plany na wcześniej wspomniane wakacje.
- Sprzątaniem bałaganu po nich zajmiemy się po tym, jak już członkowie Krucjaty będą gryźć piach. A w szczególności Leyton, by chyba nie ma tutaj wątpliwości, że ludzie poszli za ją charyzmą. Miejmy nadzieję, że pozbycie się głowy tego wrzodu na naszym mieście, zakończy nasze problemy, Przynajmniej w większości.
I Oinari miała rację. Pojedynczo nic nie zdziałają. Należało zebrać swoje cztery litery do roboty, ale co ona mogła więcej jednak teraz zrobić?
- Cóż, może spróbuję pogadać z pozostałymi przedstawicielami ras. Może uda się zdobyć jakieś ciekawe informacje, może obmyśli się wspólny plan działania? W końcu, tak jak wspomniałaś, większe szanse mamy, gdy połączymy siły - przetarła skroń. Naprawdę zależało jej na pozbycie się Leytona. Może dlatego, że odebrał jej bliską osobę i próbował zabrać z tego świata kolejną? A może dlatego, że poczuła się ostatnimi czasy odpowiedzialna za sporą liczbę podziemnych i szlag ją trafiła na myśl, że giną w tak bezsensowny sposób. Nie mówiąc o tym, że sama nienawidziła jakichkolwiek morderstw, wojen, czy innych konfliktów, gdy ludzie tracili życie. Jedynie dla członów Krucjaty mogła na chwilę obecną się poświęcić i splamić swoje jak na razie nieskazitelne rączki krwią.
Dobrze, że przynajmniej wróżki chcą trochę jednak się w to wszystko w końcu na poważnie zaangażować.
Tym bardziej że Oinari miała całkiem ciekawy pomysł, jeśli chodziło o pana Basilone.
- Drobna manipulacja informacjami i wygrzebanie trochę brudów na pana policjanta? Oj, nie powiem, podoba mi się nawet ten pomysł. Pewnie już wie, że my zdajemy sobie sprawę z jego działań, ale co, jeśli dowie się także świat przyziemnych? Można zapędzić go w kozi róg i zwiększyć ilość poszukujących go osób. Byle by tylko nie uciekł za daleko, bo sama chętnie przyczyniłabym się do jego zgonu - uśmiechnęła się zimno. - Lepiej więc, by udało się go złapać, zanim ucieknie gdzieś do Honolulu - a przynajmniej do tego czasu można by było zorganizować międzynarodowy list gończy, czy coś? Czuła, że tę sprawę może zostawić w sprawach wróżki i się nie zawiedzie na wynikach. W końcu tak jak zostało wcześniej wspomniane, powinna zostawić niektóre rzeczy innym.
No wina choroby z tego, co Opal wiedziała, podobna przypadłość spotkała jej prapra...pra bratanicę. Dobrze, że przynajmniej ona nie została wciągnięta w tę całą Krucjatę Oczyszczenia i spotkała Opal, zanim tamci dotarli do niej ze swoją ideologią.
- Zapewne posiada dar, nie wiadomo jednak jak długo dokładnie. Może od paru miesięcy, może od urodzenia? Ważne jednak, że trudno się przez to ukryć, zresztą z tego, co mówią, to większość członków tej sekty ma wzrok.
Hehehe, bonus dla czarowników? A, taka tam forma o zwiększonych możliwościach fizycznych, odporności na uszkodzenia mechaniczne i jednym zaklęciu. Wypadałoby też pewnie wspomnieć, że udało się zyskać dostęp do owej formy bez przechodzenia przez chorobę, ale ot może kiedy indziej? Jak na przykład, gdy ktoś w końcu zada pytanie wprost?
No i tak, musieli przejść do tej części rozmowy, gdy należało przekazać złe wieści. Opal nadal smętnie huśtała się i obserwowała wróżkę, chodzącą w te i we w te. Potarła twarz, czując, że ciężar ostatnich dni znów ją przygniótł.
- Oinari - mówiła cicho, głosem przygnębionym i zmęczonym. - Wiem, że to trudne do pojęcia, ale na to wskazują wszystkie informacje, które udało się zebrać mi i... Craigowi, który także zyskał to znamię - jej głos lekko zadrżał, przy wspomnieniu o czarowniku. - Cały czas szukamy sposobu, ale na razie Nefilim nie śpieszą się z podarowaniem mi Białej Księgi, w której może jakaś metoda została zapisana, a i może więcej wiadomości o tym znaku, które nigdzie indziej nie zostały wspomniane. Jedyne co mogłabym jeszcze wykorzystać, to próba wezwania jakiegoś wyższego demona, co raczej bezpieczne i łatwe nie jest. Osoba z tym cholernym znakiem umiera pozbawiana powoli sił, znak według mnie jest jedynie emiterem tejże energii, prawdopodobnie Leyton lub Magnus mają coś, co odbiera to wszystko - mówiła wściekła, a w jej oczach pojawiły się łzy. - Nawet jakiś cholerny starożytny mag przyznał, że jedyna bezpieczna opcja to przekonanie osoby, która nałożyła znak, by zdjęła to coś - spojrzała na swoje buty i znów zamilkła. Widać było po niej, że to nie wszystko, ale czuła naprawdę dużą trudność, w otworzeniu się, jeśli chodziło o kolejną sprawę, która ciążyła jej na sercu.
- Craig powiedział, że mnie kocha - wydusiła z siebie dopiero po paru sekundach, powstrzymując kolejną falę łez. Dłuższe duszenie kolejnej rewelacji jej nie pomagało.