
Wysłany: 2019-03-16, 22:57
Całkiem możliwe, że było to przez wzgląd stosunkowo długiej znajomości i wyrobienia sobie uczuciowości przy niej. Szczerze mówiąc nigdy na nią nie patrzył inaczej jak na kumpelę, branie jej pod uwagę jako partnerkę było...dziwne. Chociaż trzeba przyznać, kiedy oceniał inne kobiety patrzył na nie przez pryzmat Pii. Faktycznie byli do siebie podobni, ale czyż nie było tak z większością łowców? Niewidzialni obrońcy ludzkości, jak to lubił sobie żartować, wiecznie zapracowani i zajęci ratowaniem dupsk Przyziemnych. Zastanawiające było to kiedy wreszcie powie sobie "dość, już więcej nie mogę", próbując nieco unormalnić swoje życie. Farma, żona, trójka dzieci i pies, to było marzenie jego młodszego brata...z którym na dobrą sprawę nie rozmawiał od prawie 3 lat. Ostatnimi czasy w ogóle zaniedbał swoje relacje z rodziną, w teorii nawet nie wiedział czy żyją, chociaż nie brał tego pod uwagę, bo dostałby informację w razie zgonu. Niby sporo się zmienił, a wciąż pozostawał zamknięty w sobie, nawet nie próbując ćwiczyć nad ekspresją uczuć.
Wracając jednak do chwili obecnej, śmiech kobiety nieco wybił go z rytmu. Przecież nie powiedział nic śmiesznego, zadał zwykłe pytanie. Jej odpowiedź była równie dziwna co śmiech. Potwierdził słowa, co do cholery? Wyglądał jakby zjadł cytrynę, kwaśność aż wylewała się z jego ust. Trybiki w jego głowie pracowały na pełnych obrotach, policzki go zaczęły piec oznaczając pojawiający się z sekundy na sekundę coraz większy rumieniec. Głównie z totalnego zakłopotania ale i po części z zostania nakrytym. Tak, zdecydowanie go pociągała fizycznie, ale jak wcześniej zostało wspomniane nie myślał o niej w romantyczny sposób. Bardziej była to ocena "mam ładną koleżankę" niż jakieś sprośne myśli. Chociaż czy aby tak na pewno było, czy to Chris nie chciał dopuścić do siebie prawdziwych intencji ciała?
-Ja...ten...e...jesteś ładna, ale ja...
Zatkało go, co więcej mówić. Rozpiął górny guzik w koszuli i ją poluzował, wykonując przy tym dźwięk przypominający "fhiuwiu". Zamknął oczy i spróbował się uspokoić, biorąc głęboki wdech nosem i wydychając powietrze powoli przez usta. Jeden raz, dwa, trzy...powoli zaczynało pomagać, ale wciąż nie mógł otworzyć oczu i spojrzeć na Pię. Zestresował się i poczuł jakby zrobił coś strasznego, chociaż w ogólnym rozrachunku nie zrobił nic złego, ot pociągała go jego koleżanka. Normalny facet by to wiedział, on już niekoniecznie.